Remis - Czarny HIFI, Hifi Banda, Hades

Brat, dopóki walczę wygrywam

Wieje wiatr w żagle, nie zawsze sprzyjał

Nie upadłem, matki ziemi wciąż dotykam

Ona ma magnes, grawitacja was zabija

Mnie motywuje do życia, znowu mówię, co u mnie słychać

Się pozmieniało od 99, nawet nie pytaj

Niby to samo, tylko trzy razy więcej ryzyka

To już kanon, trzecia płyta, jedna ekipa

Trzecia dycha — oby nie połamała nam karków

Mamy kości, nie tytan, nie pytaj o scenariusz

Za pięć dwunasta, nic nie działa jak w zegarku

Jestem z miasta, miałem tyle samo wzlotów, co upadków

Ważne, żeby była równowaga, bo remis to w tym wypadku moja wygrana

W swoją sam przelicz, sam przemyśl, czas przewiń i wstań z ziemi

Jak alchemik, a z popiołu powstanie feniks

Kiedy gramy — nie gramy na remis, kiedy gramy — nie gramy, by grać

Gdy idziemy po swoje, to wiemy, że nie zawsze z tego jest hajs

Choć nie zawsze jest tak, jak chcemy i w oczy wieje nam wiatr

Bez siebie razem zginiemy, HIFI — bez siebie nie mamy szans!

Ja przyszedłem na świat 13 października

I nie liczę na fart, nie gram by grać, a wygrywać

Nie wybacza mi czas, w czasie gdy się potykam

To nie czas, by przepraszać, dlatego wybacz

Gram jak Kasparov*, brat, nie gram na remis

Do ostatniej minuty, dopóki nie dotknę ziemi

Wiem, co jest pięć, wokół mnie szary beton

I ludzie, co tak samo, jak my chcą 2−0

Tu, gdzie porażki smak jak czekolada jest — słodki lub gorzki

Zależy, kogo obstawiasz, ciężko zobaczyć, jak ciężko jest wstawać

Jak łatwo przychodzi widok jak ktoś upada

Łzy zamarzają, spadając na asfalt

I tylko dla niektórych te łzy to nowa szansa

Jeden ruch, jeden gest, 1−1

Albo podlejesz ziarno albo wsiąkniesz w glebę

Fratello, finché combatto, vinco

Il vento soffia sulle vele, non sempre favorito

Non sono caduto, tocco ancora madre terra

Ha una calamita, la gravità ti sta uccidendo

Mi motiva a vivere, ti sto dicendo ancora una volta cosa mi sta succedendo

È cambiato dal 99, non chiederlo nemmeno

Stessa cosa, solo tre volte il rischio

Questo è già un canone, terzo album, una squadra

Terzo sussulto: non lascia che ci spezzi il collo

Abbiamo ossa, non titani, non chiediamo il copione

Dalle cinque alle dodici, niente funziona come un orologio

Vengo dalla città, ho avuto tanti alti e bassi

È importante che ci sia un equilibrio, perché il pareggio in questo caso è la mia vittoria

Secondo i tuoi calcoli, pensa da solo, è tempo di tornare indietro e alzarti da terra

Come un alchimista, e dalle ceneri sorge una fenice

Quando giochiamo - non giochiamo per pareggiare, quando giochiamo - non giochiamo per giocare

Quando andiamo per conto nostro, sappiamo che non sempre si tratta di soldi

Anche se non è sempre come vogliamo e il vento ci soffia negli occhi

Moriremo insieme l'uno senza l'altro, HIFI - non abbiamo possibilità l'uno senza l'altro!

Sono nato il 13 ottobre

E non conto sulla fortuna, non gioco per giocare, ma per vincere

Non perdono il tempo in cui inciampo

Non è il momento di scusarsi, quindi perdonami

Gioco come Kasparov*, fratello, non gioco per il pareggio

Fino all'ultimo minuto, finché non tocco terra

Ne conosco cinque, grigio cemento intorno a me

E le persone vogliono 2-0 tanto quanto noi

Qui, dove c'è la sconfitta, il gusto del cioccolato è dolce o amaro

Dipende da chi scommetti, è difficile vedere quanto sia difficile alzarsi

Com'è facile vedere qualcuno cadere

Le lacrime si congelano sull'asfalto

E solo per alcuni, queste lacrime sono una nuova possibilità

Una mossa, un gesto, 1-1

O innaffi il seme o ti immergi nel terreno