Cały i zdrowy - Pluto

To moje jazdy i temat, który nadal aktualny

Styl bycia życiodajny, a na majku oficjalny

Nie palę znawcy, po prostu daję wersy prawdy

I przytaczam historie, które w życiu mnie dopadły

Zagrajmy i cofnijmy się teraz do tyłu

I wbijaj się w rytmikę moich pojebanych przygód

Nie braknie rymów

Żeby to opowiedzieć synu

A wszystko się zaczyna w obłokach żółtego dymu

Nieświadom czynu

Rozkojarzony, ledwo co tu kurwa widzę

I z obolałym krzyżem przytrzymuje kierownice

Ocalić życie, ważna gadka w życiorysie

Bo dwa metry do przodu, a palono by nam znicze

Drogowy stryczek jedna chwila i cię ni ma

Lecz fartowność Kamila nie wpłynęła na ten bilans

Chujowa chwila, bo sam nie wiem czy ja kimam

Rozjebane fury, zakrwawiony łeb i szyja

Karetkę wzywać

No bo nie ma co się czaić

I przyjechali, przebadali, i ziomka zabrali

Niby bez panik

Ale chuj wie co się zdarzy

Bo chwila nie uwagi i świat może się zawalić

Się wyrównali, jakieś pół roku do przodu

Za dużo alkocholu i wbita do samochodu

Zaginął rozum, kolejna fura do złomu

A główni bohaterzy znowu uniknęli grobu

To życiowe maratony, co chciały mojej głowy

Pod nami grube kłody

Nad nami czarne wrony

A za każdy pomysł trzeba zbierać spore plony

I się raczej nie zanosi bym był z nich zadowolony

To życiowe maratony, co chciały mojej głowy

Pod nami grube kłody

Nad nami czarne wrony

A za każdy pomysł trzeba zbierać spore plony

Ale póki co ziomeczku to jestem cały i zdrowy

Zwrotka 2:

Wykonuję telefony odbiera mój koleżka

Pocieszka, że czeka tam gdzie kończy się ma ścieżka

Flaszeczka, dryfuje we mnie jak łódeczka

A noc czarna jak porzeczka i to mnie nakręca

Nagle nie smak

Bo widzę, że ktoś pręży bary

Jakiś kurwiasz mały

Jakby wnuczek Alibaby

Bardzo cwany

I leci na mnie podjarany

A tu za nim wyskakują jakieś czarnoskóre dzbany

Nie dam rady

Ale już mam wesoło w czubie

I wypierdalać mówię

A murzyni waga ponad stówę

Nie będzie super

Bo ktoś tu ma za duży tupet

Przyjechali i się pokurwiło w dupie

Cwaniaczki w grupie

Przyjebali się do godła

No dobra bo widzę przerażenie na ich mordach

Biegnie eskorta

Moi ludzie plus gorączka

I cała sytuacja już zaczyna robić się odwrotna

Więc chłosta, w wykonaniu przejebanym

Raz, dwa, trzy i rachunek wyrównany

Chodnik cały zapaćkany

A my już obcinani

I za chwilę zatrzymani

Przez te ścigania organy

Ciężkie stany

I wszystko pójdzie na nas bracie

Chociaż tylko się broniłem

Nie skończy się na mandacie

Ale facet zapewne też nie jarał się szariatem

I powiedział, że tak trzymać

I puścili nas na chatę

To życiowe maratony, co chciały mojej głowy

Pod nami grube kłody

Nad nami czarne wrony

A za każdy pomysł trzeba zbierać spore plony

I się raczej nie zanosi bym był z nich zadowolony

To życiowe maratony, co chciały mojej głowy

Pod nami grube kłody

Nad nami czarne wrony

A za każdy pomysł trzeba zbierać spore plony

Ale póki co ziomeczku to jestem cały i zdrowy

Zwrotka 3:

Popierdolone przygody przez całość mego życia

I chociaż biło mocniej to moje serce nadal pika

Jedna taktyka

Nie zrobić się na umrzyka

No bo Pluta posiadówy to balety, a nie stypa

Kolejna lipa

Ja i osiedlowa klika

Nakurwiamy z impetem na 20-lecie Rycha

Fura nabita, w kurwe stafu i muzyka

A za chwilę się impreza już zrobiła nieco cicha

Widok celnika

Który wychodzi za szlaban

I patrzy na nas pokazuje, że tu mamy stawać

Palimy jana

Bo zaraz się rozegra dramat

Bo już czeka cały oddział otrzepania

No ładne jaja

Ale trzeba działać śmiało

Bo halo, halo wieziemy temat nie makaron

Wyciągam żwawo to co zakupiłem rano

I popierdolony myślę, że zjem piątaka z samarą

I się nie udało

A tu już parkują koła

Są dookoła, a ja mielę ryj jak krowa

Akcja typowa

Krople leją mi się z czoła

Poprosili o kierowce i zaczęła się rozmowa

A tu nagle zgoda

Młode chłopy bez pieprzenia

Miłego nakurwienia, powodzenia, dowidzenia

A ja nie dowierzam

Dobra kierunek arena

Ale kurwa już do końca paliłem zmielony temat

To życiowe maratony, co chciały mojej głowy

Pod nami grube kłody

Nad nami czarne wrony

A za każdy pomysł trzeba zbierać spore plony

I się raczej nie zanosi bym był z nich zadowolony

To życiowe maratony, co chciały mojej głowy

Pod nami grube kłody

Nad nami czarne wrony

A za każdy pomysł trzeba zbierać spore plony

Ale póki co ziomeczku to jestem cały i zdrowy

Queste sono le mie giostre e l'argomento che è ancora attuale oggi

Stile vivificante e ufficiale a maggio

Non fumo un esperto, mi limito a dare battute di verità

E sto presentando storie che mi hanno catturato nella mia vita

Giochiamo e torniamo indietro ora

E mettiti al ritmo delle mie fottute avventure

Non mancano le rime

Per dirlo, figliolo

Tutto inizia tra nuvole di fumo giallo

Ignaro dell'atto

Distratto, riesco a malapena a vedere qui, cazzo

E con una croce dolente, tiene i volanti

Salva una vita, ragazzone nel tuo curriculum

Perché due metri più avanti, e avremmo le candele accese

Cappio della strada un momento ed è difficile per te

Ma la fortuna di Kamil non ha intaccato questo equilibrio

Momento fantastico, perché non so se sono Kimam

Carri fottuti, testa e collo insanguinati

Chiama un'ambulanza

Perché non c'è niente in cui nascondersi

E sono venuti, hanno esaminato e hanno preso l'amico

Un po' senza panico

Ma cazzo sa cosa accadrà

Perché un momento di non attenzione e il mondo può crollare

Si sono livellati, circa sei mesi prima

Troppo alcol e bloccato in macchina

Ha perso la testa, un altro carrello da rottamare

E i personaggi principali evitarono di nuovo la tomba

Queste sono maratone della vita che voleva la mia testa

Tronchi spessi sotto di noi

Corvi neri sopra di noi

E per ogni idea devi raccogliere molto

E non mi sembra di essere soddisfatto di loro

Queste sono maratone della vita che voleva la mia testa

Tronchi spessi sotto di noi

Corvi neri sopra di noi

E per ogni idea devi raccogliere molto

Ma per ora, amico, sono vivo e vegeto

Verso 2:

Faccio chiamate risponde il mio amico

Conforto che aspetti dove finisce il sentiero

La fiaschetta galleggia dentro di me come una barchetta

E la notte è nera come un ribes e mi eccita

Improvvisamente nessun gusto

Perché posso vedere le spalle di qualcuno che si piegano

Sei un fottuto piccolino

Come se fosse il nipote di Alibaba

Molto intelligente

E vola verso di me eccitato

E dietro di lui spuntano dei barattoli neri

non posso

Ma mi sto già divertendo

E vattene, dico

E i negri pesano più di cento

Non sarà fantastico

Perché qualcuno ha troppo coraggio qui

Sono entrati e il culo ha fatto una cazzata

Imbroglioni nel gruppo

Hanno inchiodato allo stemma

Ok, perché posso vedere il terrore nei loro omicidi

Una scorta sta scappando

La mia gente più la febbre

E l'intera situazione sta già iniziando a fare il contrario

Quindi fustigazione, una cazzata

Uno, due, tre e il conto

Il marciapiede è tutto intasato

E siamo già tagliati

E in un attimo trattenuto

Attraverso queste forze dell'ordine

Stati gravi

E tutto andrà a noi, fratello

Anche se mi stavo solo difendendo

Non finirà con un biglietto

Ma probabilmente anche al ragazzo non piaceva la sharia

E lui ha detto continua così

E ci hanno fatto andare in cabina

Queste sono maratone della vita che voleva la mia testa

Tronchi spessi sotto di noi

Corvi neri sopra di noi

E per ogni idea devi raccogliere molto

E non mi sembra di essere soddisfatto di loro

Queste sono maratone della vita che voleva la mia testa

Tronchi spessi sotto di noi

Corvi neri sopra di noi

E per ogni idea devi raccogliere molto

Ma per ora, amico, sono vivo e vegeto

Versetto 3:

Avventure del cazzo per tutta la vita

Anche se batteva più forte, il mio cuore batte ancora

Una tattica

Non farti morire

Bene, perché Pluta ha i balletti, non la veglia

Un altro tiglio

Io e la cricca del vicinato

Siamo furiosi per il 20° anniversario di Rych

Carrello carico, in puttana e musica

E in un attimo la festa è diventata un po' tranquilla

Punto di vista della dogana

Che è dietro la barriera

E ci guarda mostra che dobbiamo stare qui

Fumiamo jana

Perché il dramma sta per svolgersi

Perché l'intera squadra dei flaps sta già aspettando

Belle uova

Ma devi andare avanti

Perché ciao, ciao, non stiamo parlando di pasta

Prendo quello che ho comprato stamattina

E cazzo, penso che avrò un samara fiver

E ha fallito

E qui le ruote sono già parcheggiate

Sono in giro e io macino il muso come una mucca

Azione tipica

Gocce mi scendono dalla fronte

Hanno chiesto un autista e la conversazione è iniziata

E qui improvvisamente accordo

Ragazzini senza scopare

Buona scopata, buona fortuna, arrivederci

E non ci credo

Buona direzione dell'arena

Ma stavo fottutamente fumando fino alla fine

Queste sono maratone della vita che voleva la mia testa

Tronchi spessi sotto di noi

Corvi neri sopra di noi

E per ogni idea devi raccogliere molto

E non mi sembra di essere soddisfatto di loro

Queste sono maratone della vita che voleva la mia testa

Tronchi spessi sotto di noi

Corvi neri sopra di noi

E per ogni idea devi raccogliere molto

Ma per ora, amico, sono vivo e vegeto