Work Hard Play Hard - Frosti Rege, Smolasty

Uwierzyłem w Ich Troje, jak śpiewali, że nie ma granic

A «Sky is the limit» mówią ci którzy, są słabi

Ja za swoje zdanie i muzykę dam się zabić

Rozpierdolę wszystko tak jak Navy, nie będę rozmawiał z lamusami

Małolacik co ręcami se buduje pałac i nie wejdzie w drogę mi żadna jebana pała

Jadę kebanem na Kempe opierdolić grabaż

Idę se Francuską, bujam się jak hamak, hamak, hamak

Na winku roluje bla bla, bla bla, bla bla

I se sikam na opinię, wpierdalam się wyżej

Nie ma że się nie da, dewizę zapamiętaj dzieciak

Wszystko się ma w bani, sercu, nogach, jajach, rękach

Nie chcę spełniać snów, no bo raczej mam koszmary

To jest kurwa ciężka praca, a nie pierdolone czary

Na palcach policzę, ej, tych których znam

Przecinam stolicy z materiałem co zrobi hajs, ej

Kiedyś bałagany i kredyty

Dzisiaj dupy, knajpy, fani, płyty

Mamo możesz dumna być, ej

A ty chciałbyś być przy tym

Chciałbyś być przy tym

Jak nie byłeś u mnie tydzień i wpadasz na lonta

To od razu przegląd stylu tekstego z tego tygodnia

Chłonę żarty, jeszcze coś pisałem wcześniej

To ci to nawinę siedem razy, bo się jebne, o

Dlatego że ciągle robię nuty

Nic innego nie umiem i ciągle robię nuty

Żeby były jakieś kwity, jakieś robię ruchy

Ale dalej palę spliffy i nie mam kapuchy

Ciągle leży jakiś szamach, chcę nowe buty

Gadam z mamą, mówię, że nie ma zamuły

Wstaję rano i nagrywam nowe nuty

Piątek polej wódy, choć nie chciałem to mnie kusi

Moje życie to jebana sinusoida

Albo high life, albo tułaczka po dnach

Albo dramat, albo mało śmieszny stand-up

Bo to upadam, żeby wstać i dalej biec, tak

Na palcach policzę, ej, tych których znam

Przecinam stolicy z materiałem co zrobi hajs, ej

Kiedyś bałagany i kredyty

Dzisiaj dupy, knajpy, fani, płyty

Mamo możesz dumna być, ej

A ty chciałbyś być przy tym

Chciałbyś być przy tym

Credevo in Ich Troje, come cantavano, che non ci fossero limiti

E «Il cielo è il limite» dicono i deboli

Sarò ucciso per la mia opinione e la mia musica

Rovinerò tutto come Navy, non parlerò con gli zoppi

Un ragazzino che costruisce un palazzo con le sue mani e nessun fottuto bastone mi ostacolerà

Sto mangiando kebab sul Kempe per fottermi la presa

Vado in francese, dondolo come un'amaca, un'amaca, un'amaca

I rotoli sul vino sono bla bla, bla bla, bla bla

E piscio sull'opinione, mi spingo più in alto

Non c'è modo, ricorda il motto, ragazzo

Tutto è in una ventosa, cuore, gambe, palle, mani

Non voglio realizzare i sogni, perché preferisco avere gli incubi

Questo è un fottuto duro lavoro, non una fottuta stregoneria

Sulle mie dita conterò quelli che conosco

Ho tagliato il capitale con il materiale, cosa faranno i contanti, ehi

Era disordinato e crediti

Oggi asini, pub, fan, dischi

Mamma, puoi essere orgogliosa, ehi

E tu vorresti essere lì

Ti piacerebbe essere lì

Se non vieni da me da una settimana e ti imbatti in una miccia

Questa è immediatamente una panoramica dello stile del testo di questa settimana

Assorbo battute, ho scritto qualcos'altro prima

Te lo darò sette volte, perché sto scopando, oh

Perché continuo a prendere appunti

Non posso fare altro e continuo a prendere appunti

Se ci sono delle ricevute, faccio delle mosse

Ma fumo ancora canne e non ho cappotto

Ci sono ancora delle truffe in giro, voglio scarpe nuove

Parlo con mia madre, dico che non c'è rumore

Mi alzo la mattina e registro nuove note

Venerdì, versare acqua, anche se non volevo, mi tenta

La mia vita è una fottuta onda sinusoidale

O vita mondana o vagabondare sul fondo del mare

O un dramma o uno stand-up non molto divertente

Perché sto cadendo per alzarmi e continuare a correre, sì

Sulle mie dita conterò quelli che conosco

Ho tagliato il capitale con il materiale, cosa faranno i contanti, ehi

Era disordinato e crediti

Oggi asini, pub, fan, dischi

Mamma, puoi essere orgogliosa, ehi

E tu vorresti essere lì

Ti piacerebbe essere lì