Mirafiori - Tede, Sir Mich, Danny

Byłem w ósmej klasie może, Boże to tyle co gimby miałem

Za murem byłem na Esendzie, na lekcji religii, ale

Nie będzie nic o Bogu, jestem XXL;

Biggie

Czy tego chcesz czy nie, widzisz, dzisiaj Bogiem jest digit

I can you dig it?

Powiem, kurwa, trzeba to jakoś tejknąć

Powiedzmy tak, o: myślę o tym jadąc swoją bejcą

Przyglądam się tym miejscom, i znowu mijam ten mur

Kumpel mój miał Mirafiori wtedy, ja dziś mam BMW

Odwoził nas po lekcjach, dla nas szczyli to było coś, czyli

Kończył się PRL on miał, lepsze FSO, sztos

W ogóle to gość w typie, wszyscy zawsze mu zazdroszczą

W życiu zawsze coś się sypie, koks joł

Ilu przegrało swoje cenne życia w jeden dzień?

Nawet stając na głowie nie mogłem tego wtedy mieć

Im przychodziło gładko co nam się wydawało snem

Pamiętam żal i zazdrość, ich słowa: «Możesz mieć co chcesz.»

I moją minę wtedy, moją minę wtedy, moją minę wtedy

Jakbym skreślił 6 na 6, tak było kiedyś

Dziś na tamten szpan mówię «swag»

Oni bali się już tylko siebie

Głupcy, nie ma ich

A ja nadal tu na wszystko rzucam cień

Wyrzucam kiep za burtę, znowu mijam mur ten, jeeb

Sprzedawałem tu rapy w detalu dziś opierdalam hurtem je

Co Ty kurde wiesz?

Cash był robiony też na nielegalu

I potem spadł Warszafski Deszcz, chciałbym mieć tyle szmalu dziś

Zawsze szmal był z rapu, wtedy był pierwszy gruby strzał

Zwykłą szmatę za wsi, małolatki robią: «łaaał»

Kilka lat minąć musiało, wyszedł na mnie wychodząc skądś

Coś może lekko mi się pierdolić się, ale to był ten od Mirafiori gość

Opowiadał cuda wianki: firmy, wóda, jachty, banki

Euro, biuro, kurwa grubo, ej poprawiam moją New York Yankees

Miał swag, ej nie wiedząc nawet o tym, że miał

Na wszystkich czeka to samo, banknoty czeka przemiał

Nigdy nie jest równy start, umówmy się, szansę każdy ma

Minęło kolejne kilka lat, jestem superstar branży rap

Panzer poszedł w odstawkę, patrzysz na białą perłę Sieben

Jadę znów przez osiedle i widzę ten mur przez szybę

Malował po nim Forin, po nim Cybe, po nich setki ksywek

Niejeden pod nim szczał i podniszczał przez lat tyle

W technologii lampy LED, reflektory Hong-Kongi

Widzi mnie w tym Beem Sieben, sam ma kibel, sorry, nie zatrąbi

Jeden z nocnych kursów i ja mijam ten mur znów

Rozkminiam o tych ryjach i jak było na podwórku

Gdzie ekipa co wspominam ją podziała się dziś?

Gdzie są sąsiedzi?

I kto na Nosko siedzi, zioom?

Beamer boli, wspominam to Mirafiorri

I tego gościa, żee gdyby nie zszedł z drogi to jak drogi by miał bolid?

I SMS mi dzwoni, biorę iPhone patrzę, ten SMS jest o nim

Odszedł na zawsze

To nie tak miało być

Forse ero in terza media, Dio, era tutto quello che avevo

Dietro il muro, ero a Esend, a lezione di religione, ma

Non ci sarà niente in Dio, io sono XXL;

Biggie

Che ti piaccia o no, vedi, oggi Dio è cifra

Posso scavarlo?

Dirò cazzo che deve essere in qualche modo

Diciamo questo: ci penso mentre guido la mia macchia di legno

Guardo questi posti e passo di nuovo quel muro

Il mio amico allora aveva Mirafiori, oggi ho una BMW

Ci accompagnava dopo la scuola, per noi incazzato era qualcosa, cioè

La Repubblica popolare di Polonia stava volgendo al termine, aveva un UST migliore, molto

È una specie di ragazzo, tutti lo invidiano sempre

C'è sempre qualcosa che non va nella vita, coca cola

Quanti hanno perso la loro vita preziosa in un giorno?

Anche stando sulla mia testa, non avrei potuto averlo allora

È venuto loro senza intoppi quello che pensavamo fosse un sogno

Ricordo il rimpianto e la gelosia, le loro parole: "Puoi avere quello che vuoi".

E la mia faccia allora, la mia faccia allora, la mia faccia allora

Come se ne avessi cancellati 6 su 6, era così

Oggi dico "swag" per quello spettacolo di fantasia

Avevano solo paura di se stessi

Sciocchi, se ne sono andati

E continuo a gettare un'ombra su tutto qui

Sto gettando fuori bordo il perdente, sto superando di nuovo quel muro, cavolo

Stavo vendendo rap al dettaglio qui oggi, li sto fottendo

Che diavolo ne sai?

Anche i contanti sono stati resi illegali

E poi è caduto Warszafski Deszcz, vorrei avere così tanti soldi oggi

Era sempre denaro rap, poi c'era il primo colpo grosso

Un normale straccio in campagna, gli adolescenti fanno: "wooo"

Devono essere passati alcuni anni, mi è venuto incontro venendo da qualche parte

Qualcosa potrebbe fottermi un po', ma era il ragazzo di Mirafiori

Raccontava i miracoli delle ghirlande: aziende, acqua, yacht, banche

Euro, ufficio, cazzo, sto correggendo i miei New York Yankees

Aveva un malloppo senza nemmeno sapere di averlo

Lo stesso attende tutti, le banconote verranno fresate

L'inizio non è mai uguale, facciamo un accordo, tutti hanno una possibilità

Sono passati un altro paio d'anni, sono una superstar dell'industria del rap

Panzer è andato a riposo, stai guardando una perla Sieben bianca

Guido di nuovo attraverso la tenuta e vedo questo muro attraverso il vetro

Forin ha dipinto dopo di lui, poi Cybe, seguito da centinaia di soprannomi

Più di uno si è incazzato e si è appannato sotto per così tanti anni

Con la tecnologia delle lampade a LED, i proiettori Hong Kong

Mi vede in questo Beem Sieben, ha un bagno lui stesso, mi dispiace, non suonerà il clacson

Uno dei corsi serali e passo di nuovo quel muro

Ho fatto un punto su questi musi e su come era nel cortile

Dov'è la squadra che ricordo oggi?

Dove sono i vicini?

E chi è seduto su Nosko, zio?

Beamer fa male, me lo ricordo Mirafiori

E questo tizio, se non si fosse tolto di mezzo, quanto sarebbe cara l'auto?

E l'SMS mi squilla, prendo il mio iPhone, guardo, questo SMS parla di lui

Se n'è andato per sempre

Non è come dovrebbe essere