Straż Miejska - The Analogs

W szkole płakałeś, bo wszyscy cię bili

W domu krzyczeli, że jesteś debilem

Dziewczyny nie chciały się z tobą umawiać

Siedziałeś na chacie, zwykła bidna pała

Za głupi na jumę, za głupi na palanta

Za trudna dla ciebie była każda praca

Nie umiałeś myśleć, nie umiałeś marzyć

Więc wstąpiłeś do miejskiej straży

Wreszcie kimś zostałeś, nareszcie coś znaczysz

Ubrany mundur, rozdajesz mandaty

I frajerski uśmiech nie znika ci z twarzy

Teraz jesteś kimś, jesteś w miejskiej straży

Nie grałeś w piłkę, nie kradłeś w Samie

Nie jarałeś blantów w piwnicy skitrany

Nie miałeś kolegów, byłeś ministrantem

Nikt ciebie nie lubił, byłeś gówno warty

Sfrustrowany cienias i chodzący kompleks

Chciałeś coś z tym zrobić i wybrałeś dobrze

Szukałeś przyjaciół i swojego miejsca

Dla takich oszczańców jest właśnie straż miejska

Wreszcie kimś zostałeś, nareszcie coś znaczysz

Ubrany mundur, rozdajesz mandaty

I frajerski uśmiech nie znika ci z twarzy

Teraz jesteś kimś, jesteś w miejskiej straży

A scuola piangevi perché tutti ti picchiavano

In casa hanno gridato che sei un ritardato

Le ragazze non volevano uscire con te

Eri seduto in una capanna, un normale bastoncino da bere

Troppo stupido per essere uno yuma, troppo stupido per essere un idiota

Ogni lavoro era troppo difficile per te

Non potevi pensare, non potevi sognare

Quindi ti sei unito alla guardia cittadina

Alla fine diventi qualcuno, finalmente intendi qualcosa

Indossa un'uniforme, distribuisci i biglietti

E il sorriso da ventosa non scompare dal tuo viso

Ora sei qualcuno, sei nella guardia cittadina

Non hai giocato a calcio, non hai rubato a Sam

Non hai fumato contundenti in un seminterrato di skitrana

Non avevi amici, eri un chierichetto

Non piacevi a nessuno, valevi una merda

Ombra frustrata e complesso ambulante

Volevi fare qualcosa al riguardo e hai scelto bene

Stavi cercando amici e il tuo posto

La guardia cittadina è per tali coniugi

Alla fine diventi qualcuno, finalmente intendi qualcosa

Indossa un'uniforme, distribuisci i biglietti

E il sorriso da ventosa non scompare dal tuo viso

Ora sei qualcuno, sei nella guardia cittadina