W strzępach parasol - PIH, Chada

Znów deszcz problemów tam w górze gdzieś płaczą

Flaga na maszt do połowy w strzępach parasol

Siąpi od rana na nasze głowy

Do Boga wysłać chcą pozew zbiorowy

Znów deszcz problemów tam w górze gdzieś płaczą

Flaga na maszt do połowy w strzępach parasol

Siąpi od rana na nasze głowy

Do Boga wysłać chcą pozew zbiorowy

Stoisz w autobusie czujesz na sobie wzrok luja

Dzieciak na zaparowanej szybie rysuje chuja

Weź się nie rozczulaj ostrogami dostajesz od rana

Też nie każdego dnia otwieram szampana

A ona po pracy wraca życie do dupy

Jak wielbłąd targa w siatach zakupy

Życie obrosło w rutynę smakuje jak karton

Facet pieprzy ją bez uczuć jakby parał się stolarką

Z papierosem siedzisz na parapecie okna

Mrok pustej sypialni wypycha cię ze środka

Tu cicha rozpacz z rąk wiarę wyrywa

Syzyf leży martwy zeszła lawina

Twój fasadowy związek znów ratuje prostytutka

Swój zimny świat odrywasz na chwilę w jej ustach

Próbujesz zasnąć roztrząsasz bez polotu życie

Jest jak pajęczyna pęknięć na starym suficie

Di nuovo una pioggia di problemi lassù che piangono da qualche parte

Bandiera su un mezz'asta in ombrello sbrindellato

Ci gocciola sulla testa dalla mattina

Vogliono intentare un'azione legale collettiva davanti a Dio

Di nuovo una pioggia di problemi lassù che piangono da qualche parte

Bandiera su un mezz'asta in ombrello sbrindellato

Ci gocciola sulla testa dalla mattina

Vogliono intentare un'azione legale collettiva davanti a Dio

Sei in piedi sull'autobus, senti gli occhi del luj su di te

Un ragazzino disegna un cazzo su una finestra appannata

Dai, non ti emozionare con gli sproni che ti arrivano dal mattino

Nemmeno io stappo champagne tutti i giorni

E dopo il lavoro, la vita torna al culo

Come un cammello che porta la spesa nelle sue reti

La vita è diventata una routine, sa di cartone

Il ragazzo la scopa senza sentirsi un falegname

Sei seduto sul davanzale della finestra con una sigaretta

L'oscurità di una camera da letto vuota ti spinge fuori

Qui la quieta disperazione strappa la fede dalle mani

Sisifo giace morto una valanga è caduta

La tua relazione di facciata viene salvata di nuovo da una prostituta

Strappi via il tuo mondo freddo per un momento nella sua bocca

Stai cercando di dormire, stai parlando della vita senza immaginazione

È come una ragnatela di crepe su un vecchio soffitto