Kwietne wojny - Eldo

Nie znam, ponoć żyje na wolno i zrywa boki

Rozwalił się jak basza i znów pewnie popił

Znów nie przeprasza i znów ma fajne skoki

Zapraszam, polecam szranki i konkury słowne

Trochę kultury, bo Hegemon nigdy nie wybacza

Męskie rap-feministki biją się o rap-parytet

Numer jeden priorytet — synek nagraj płytę

Pilny bądź, pilnuj końca swego nosa

Jak odejdziesz kiedyś z rapu, zostaw mu solidny posag

Jak wielu z nas, jak wielu, których znasz

I w aucie czy w hotelu na słuchawkach ich słuchasz

Złota Era dała nam frajdę - być jej rówieśnikiem

Chociaż w klubach łatwo było o granda

Na ulicy «czego kurwa słuchasz!?»

Kiedy podnosili gardę, to lała się jucha, bywa

WWA tak już ma, gorące łby, czyste serducha

Wierne diabły, które czasem zerwą się z łańcucha

Muka, była spoko, wszystko na śmiechy

To jest rap, nie tortura, choć umiem wstrzymać wam oddechy

Myślisz, że emerytuta?

Pudło!

Chyba śnisz

Stawiasz mur, to akurat jestem najlepszy;

Leszek Pisz

Jesteśmy generacją, nie jest nam wszystko jedno

Jeśli przyniosłeś tu agresję, wyjdź na zewnątrz

Bądź pewny i kreacje Valentino bledną

Wierni rymom, wciąż dosadnie, prosto w sedno

Władcy serc już od dwóch pokoleń

Żadni władcy dusz, tu każdy pracuje na swoje

Berek, dogonić chcą nas te pieski młode

Chcieli wskoczyć na podium, lepiej skocz mi po wodę

Cała rapgra uśmiechnięta i przemiła

A za kulisami każdy myje ręce jak Piłat

Nagrywamy hity podobno dla żartów

Pokaż cycki, skandal — pięć milionów lajków

Niska ta rap-stratosfera, ten mój i twój rap

Nowa afera, jakiś typ zgubił boom bap

Jakiś typ go znajdzie i tak to mija

To życie, w którym ciężko znaleźć przyjaźń za majkiem

A bilans dnia często w szwach się rozłazi

Wiecznie ostro i gęsto — takie życie, co poradzisz?

Z fartem, a troski odłożone na później

I do zobaczenia w trasie, gdzieś miesiąc przed grudniem

Non lo so, a quanto pare vive libero e si strappa i fianchi

È crollato come un pascià e deve aver bevuto di nuovo

Ancora una volta non si scusa e fa di nuovo dei bei salti

Vi invito, vi consiglio concorsi e concorsi verbali

Un po' di cultura, perché Egemone non perdona mai

Le femministe rap maschili combattono per la parità del rap

Priorità numero uno: figlio mio, fai un record

Sii diligente, prenditi cura della punta del naso

Quando un giorno smetterai di rappare, lasciagli una solida dote

Quanti di noi, quanti ne conoscete

E in macchina o in hotel, li ascolti in cuffia

L'età dell'oro ci ha dato divertimento: essere suoi pari

Anche se era facile diventare grandi nei club

Per strada "che cazzo stai ascoltando!?"

Quando hanno alzato la guardia, la salsa è stata versata, succede

La WWA ce l'ha già, teste calde, cuori puliti

Diavoli fedeli che a volte spezzeranno le loro catene

Muka, era bella, tutta per ridere

Questo è rap, non tortura, anche se posso trattenere il respiro

Pensi in pensione?

Scatola!

Ma stai scherzando

Tu metti un muro, allora io sono il migliore;

Leszek Pisz

Siamo una generazione, non ci interessa

Se hai portato l'aggressività qui, esci

Stai tranquillo e le creazioni di Valentino impallidiscono

Fedele alle rime, ancora schietto, dritto al punto

Signori di cuori da due generazioni

Nessun signore delle anime, ognuno lavora per conto proprio qui

Berek, questi giovani cani vogliono raggiungerci

Volevano salire sul podio, meglio saltare per me

L'intero rapgame è sorridente e gentile

E dietro le quinte, tutti si lavano le mani come Pilato

Registriamo i successi presumibilmente per scherzi

Mostra le tue tette, scandalo: cinque milioni di Mi piace

Questa bassa stratosfera del rap, questo mio e tuo rap

Nuovo scandalo, qualche tipo ha perso il boom bap

Un tipo lo troverà e lo passerà

È una vita in cui è difficile trovare amicizia dietro Majka

E il bilancio della giornata spesso va in pezzi

Per sempre tagliente e denso: questa è la vita, cosa puoi fare?

Con fortuna, ma le preoccupazioni rimandate

E ci vediamo in viaggio circa un mese prima di dicembre